Wyprostuj się

Zapytałam bliską mi osobę w dniu urodzin „Czego Tobie życzyć?”. Usłyszałam „Spokoju ducha”. Czy to nie towar luksusowy, ten spokój ducha? Jeśli jest on, jest i cała reszta. Potrzebujemy nieźle się nagimnastykować, żeby do niego dojść. Mamy pod górkę. Emocji, doświadczeń, relacji. Jesteśmy mistrzami w zagracaniu naszych różnych przestrzeni, intymnej, relacyjnej, tej w szafie czy salonie. Zapełniamy je sprawami, sprzętami, emocjami, katastrofami, które tworzymy w swojej głowie. Załadowane po czubek. Nasze głowy i szafy. Po co nam to wszystko? A jeśli już potrzebne, to może warto powiększyć własną przestrzeń na te naprawdę potrzebne nam rzeczy. Znaleźć swój sposób. Po warunkiem, że one są naprawdę, nie quasi-naprawdę nam niezbędne. OK, to którędy do spokoju? Przez prostotę. Długa droga. Ale ile tam spokoju na mecie. Bo prostota i spokój karmią się nawzajem.

Prostota jest piękna. Kryje się w ułamkach sekund, w espresso, bańkach mydlanych puszczanych przez dziecko, spacerze, wiadomości od bliskiej osoby na whatsapp’ie: „Jak sie czujesz” albo „Dobrego dnia”, w chwilach, kiedy się wzruszamy, wymieniamy uśmiechami i spojrzeniami. Prostota troszczy się o jakość. Jakość myśli i wyborów, relacji, ale też jakość samotności, w której przebywamy tylko we własnym towarzystwie. Upaja się autentycznością. Prawdziwymi relacjami. Tu nie chodzi o protezy, wydmuszki, zasłony dymne, blichtr czy fake. Tu chodzi o to, czego lub kogo potrzebujesz być blisko, bo do tego lub kogoś serce Tobie bije. Tak naprawdę. To serce, które „służy do życia” (definicja synka, który stwierdził, że mózg jest od myślenia, a serce od życia).

Prostota to kontakt. Z samym sobą. Idzie w parze z odwagą i ryzykiem. Strach się bać, co odkryję u siebie pod skórą i emocjami. Pozostaje mijać się z samym sobą albo z życzliwością przyglądać się swoim odkryciom. O sobie. Tych odkryć doświadczamy często w nieoczekiwanych lub trudnych momentach, kiedy to definiujemy siebie na nowo. I okazuje się, że dostępne stają się nam uczucia niedostępne wcześniej, że mieścimy w sobie wiele wymiarów, a nawet sprzeczności. Całe tłumy. Ta wielowymiarowość potrafi być cudownie twórcza. Szczególnie twórczy ludzie „mają w głowie bajzel”, który w magiczny sposób potrafią ogarniać, łącząc w sobie wiele kontrastów, podlewając ogień. Skrywają w swoich umysłach demony i anioły, dobrze im i w bieli, i w czerni, uważnie bładzą myślami. Z tego schizofrenicznego chaosu rodzą się wielkie rzeczy. Bo te osoby łączą kropki inaczej. Takim umysłom pewnie trudniej o bezmyślność. „Chciałbym być czasem bezmyślny”, usłyszałam ostatnio. Ręka do góry, kto nie chciałby tego dla siebie? Czasem oczywiście. Bez przesady, że zawsze. To jest bezcenna umiejętność. Bycie bezmyślnym. Potrzebująca regularnego treningu. Kiedy go wcisnąć w napięte kalendarze? A może zacząć od momentów, kiedy zajmuję się prostymi czynnościami, takimi jak mycie naczyń, spacer, sprzątanie. Jeśli po ciężkiej harówce dam wytchnienie swoim myślom, one się odwdzięczą. Pomysłami, rozwiązaniami, olśnieniami, momentami „aha” czy „eureka”.

„Najlepszym sposobem, aby przewidzieć przyszłość, jest stworzenie jej”. Zabaw się w projektanta prostoty. Prostota widzi wyraźnie i jasno to, czego chcesz i co jest dla Ciebie ważne. Opanowała umiejętność odpuszczania tego, co mało ważne, co jest szumem, co nie wnosi wartości. Wyprostuj siebie, swoje intencje, emocje, szafę. Żeby Tobie służyły najlepiej. Z drugiej strony jeśli nasze życie uczuciowe ma wiele odcieni, to całe szczęście, bo dojrzała osobowość tak ma. Niedojrzała nie ma dostępu do tej złożoności, co nie znaczy, że jest prosta w kontakcie. Ale pewnie lepiej jej się nieraz zasypia.

Wyprostuj swój język. Pamiętaj, maksimum treści, minimum słów. Zadbaj o to, aby w Twoim języku nie zabrakło prostych słów, takich jak „przepraszam”, „jesteś dla mnie ważny”, „zależy mi na tej relacji”, „jestem Tobie wdzięczny”. Jeśli ich brakuje, zastanów się, z jakiego powodu. Dosłownie też spróbuj się wyprostować. Byle byś nie poruszał się jak byś połknął kołek, bo to odbije się Tobie czkawką. Proste znaczy piękne. Prawdziwe. Proste znaczy wystarczająco dobre, dla mnie. Żeby być szczęśliwym. A nie wygladać na szczęśliwego. Żeby tam dojść, żeby wyjść na zakretach na prostą, potrzeba zadać sobie proste (najtrudniejsze) pytania. Jeśli nie teraz, to kiedy?

Patrz prosto przed siebie. Regularnie. Jeśli garbisz się, zrób coś z tym, bo brzydko to wygląda. Co powiesz na to, aby iść na spacer, poszukać drzewa i oprzeć się? Na początek.

4 komentarze

  1. Wszystko jest proste jeśli zaczynamy pracować nad sobą i postrzeganiem świata i ludzi. Prostota jest najwspanialsza, bo Ona jest prosta nie sztuczna, naturalna i wypływająca z serca. Zachwyca i pobudza najbardziej. Jak najbardziej jestem za prostotą, nic nie trzeba do niej dodawać, no ona i tak błyszczy swoim blaskiem.

  2. To prawda, że ludzie zadziwiają tym, jak są bardzo złożeni i niejednoznaczni. I prawda, że potrzebujemy dążyć do prostoty, chociaż to proste wcale nie jest.

    Pięknie to opisałaś i zachęciłaś mnie do refleksji nad pewnymi porządkami 🙂

    Dziękuję!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to Top