Blisko decyzji

Różnie nam z podejmowaniem decyzji. Jednym lekko, innym ciężko nawet zdecydować czy zjeść na śniadanie chleb z dżemem czy nutellą. Jedni podejmują decyzje sami, inni nie zająkną się bez zielonego światła od innych. Są tacy, którzy decydują, ale też i tacy, którzy myślą, że trzeba podjąć decyzję. I na myśleniu się kończy. Tak trudno jest im wyjść z własnej głowy.

Chcemy podejmować doskonałe decyzje w tym niedoskonałym świecie. Chcemy wiedzieć wszystko i na pewno. Co robić i co mówić. Tymczasem w podejmowanie decyzji zawsze wpisana jest niepewność. Bo życie nie jest czarno-białe. Bo nic nie wiesz na pewno. Zawsze za zakrętem jest nieznane. Sami siebie nawet nie znamy do końca, chociaż całe życie ze sobą spędzamy. Jak radzić sobie z tą pewną niepewnością podejmując decyzje, te nieidealne, a wystarczająco dobre? Nie dąż do perfekcji. Nie potrzebujesz jej. Tak często dążymy do doskonałości. Bywa, że to dążenie nas paraliżuje. O ironio, grzęźniemy, mimo że tak pędzimy. Czasem zatrzymują nas nasze bezlitosne standardy. I nie ma nic złego w tym, że mamy wysokie standardy, gorzej kiedy jesteśmy ich zakładnikami. Jeśli siłą, która nas napędza, jest lęk przed porażką i oceną innych. Cierpimy, jeśli usilnie staramy się wypadać idealnie na tle innych. Szukaj sobie towarzystwa, przy którym czujesz się doskonale niedoskonały i jest Tobie z tym dobrze.

Ograniczaj wybór. Jak tu decydować, kiedy mamy do wyboru tyle opcji na wyciągnięcie ręki? Zwariować można od tej ilości. Mielibyśmy święty spokój, gdyby wybór był ograniczony. Jednak żyjemy w świecie wielowątkowym. Potrzebujemy mądrze wybierać wątki. Zakotwiczać je w długoterminowych celach i wartościach. Jeśli nie wiem, co dla mnie ważne, to szukam. Aż znajdę. Jeśli o to nie zadbam, będę miotać się. Wybieraj uważnie, w zgodzie z własnymi wartościami. Zaczynaj z myślą o końcu. Wyobraź sobie, ze Twoją poranną praktyką jest zadawanie sobie pytania: Jaka najmniejsza rzecz, którą zrobię dziś, przybliży mnie to moich długoterminowych celów? I wyobraź sobie, że od tego zaczynasz swój dzień. W jaki sposób zmieni to Twój plan dnia? Kiedy moje cele są dla mnie jasne, będzie mi łatwiej podejmować decyzje. Wtedy też łatwiej przyjdzie mi odraczać gratyfikację, i zamiast ulegnięcia pokusie tu i teraz, odłożę ją na bok, wybiorę siebie nie za 5 minut, lecz raczej za 5 lat. Oczywiście, dostarczając sobie po drodze przyjemności. Inaczej szybko się wypalimy.

Walcz z odwlekaniem. Niska tolerancja niepewności może popychać nas do tego, aby odkładać rzeczy na bok, zamiast działać. Skupiamy się na rozważaniu wad i zalet jakiegoś rozwiązania, odkładamy moment decydowania na później, zwlekamy, wykręcamy się. Uwięzieni we własnej głowie stoimy w miejscu. A chodzi o to, aby iść. Do przodu, a nie krążyć w kółko. Podejmować decyzje, zanim ktoś zrobi to za nas. Aby wyjść ze swojej głowy, możesz wyznaczyć sobie deadline na rozmowy samego ze sobą, na analizowanie za i przeciw. Możesz też zapytać siebie „Jaką radę dałbym przyjacielowi?”. I nawet jeśli po drodze popełnię błąd, co z tego? Błąd brzmi ciężko jakoś. A może nie popełniamy błędów, lecz odkrywamy powody, dla których coś nie dzieje się tak, jak to sobie zaplanowaliśmy? Gorzej jeśli funduję sobie powtórki z rozrywki i popełniam wciąż te same błędy. W życiu, w pracy, w relacjach. Wtedy warto przyjrzeć się temu, najlepiej w towarzystwie kogoś zaufanego.

Dziel włos, byle nie na czworo. Bywa, że staramy się nadać naszym decyzjom sens, bo może konsekwencje tych niedoskonałych decyzji będą wtedy łatwiejsze do przełknięcia. Szukając sensu, dzielimy włos na czworo. Zdarza się nam zatracać w tym dzieleniu. Całkiem bez sensu. A nawet ekspresem do depresji. Czy wszystko, co się nam wydarzyło, albo czemu pomogliśmy się wydarzyć, musi mieć sens? Są pytania, na które nie ma odpowiedzi. Kropka. Są momenty, w ktorych potrzebujemy przyjąć rzeczywistość jako „daną” zamiast sypać sól na rany. Dzięki takiej decyzji mamy punkt wyjścia. Możemy powiedzieć: „Ok, jestem tutaj. Dokąd chcę pójść? Którędy?”. Zaufać sobie i po prostu iść tam, dokąd chcemy.

Nie zawieszaj się na innych. Czasem podejmując decyzje, sięgamy po zdanie innych, bez których nie jesteśmy w stanie zrobić kroku do przodu. Myślimy sobie: „Niech on podejmie decyzję za mnie, tak będzie lepiej, bo ja nie potrafię. Niech zrobi to za mnie.” I finalnie ktoś za nas podejmuje decyzję. Bywa że przyzwoite i trafne. A to nas utwierdza w przekonaniu, że nie jesteśmy w stanie podjąć decyzji. Samodzielnie. Że potrzebujemy drugiej osoby. W najdrobniejszych kwestiach. Jeśli tak mamy, dla zdrowia lepiej będzie jeśli przetniemy pępowinę. Chociaż to może być trudny proces. No cóż podejmowanie decyzji to kawał pracy. Nad sobą.

Gdyby dzisiejszy dzień miał wnieść coś do Twojego życia osobistego lub zawodowego, to co miałoby dla Ciebie największą wartość? Daj sobie chwilę. Zdecyduj, co to jest. I zadbaj o to. Powodzenia w podejmowaniu decyzji, tych dużych i małych.

3 komentarze

  1. Czasem jest nam bardzo trudno z podejmowaniem decyzji i stoimy sparaliżowani w miejscu. Dziękuję Bogusiu za to, że mi przypomniałaś o tym, w jaki sposób ja podejmuję decyzje. Spróbuję teraz nieco inaczej 🙂

  2. Najbardziej trafia do mnie kwestia ograniczania wyboru:) Wpojono mi, że żyję w świecie nieograniczonych możliwości. To przeświadczenie sprawia, że najprostsze decyzje stają się kosmicznie trudne. Zaczynam rozpatrywać możliwości zamiast skupic się na faktycznej potrzebie. Jeżeli potrafie odpowiedzieć sobie na pytanie jakie potrzeby próbuje spełnić dokonując wyboru, nagle okazuje się, że mocno zawężam sobie wybór do tego co dla mnie najważniejsze. Wtedy decyzja staje się łatwiejsza:)

  3. Najtrudniej chyba podjąć decyzję, jeżeli mamy konflikt wartości albo oznaczałaby ona zmianę w hierarchii wartości. Nie chodzi już wtedy o tą konkretną rzecz a o przemodelowanie całego obrazu świata w głowie…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to Top