Make-up no make-up

Pasja. Takie ładne słowo, takie wdzięczne. Tak bardzo, że często nadużywane. Tak myślę. Słowo „zainteresowanie” jest dłuższe, gorzej brzmi. Nieraz szafujemy słowem „pasja”, na prawo i lewo, długie listy z rękawa wyciągając, prześcigając się w tym wyliczaniu. Czasem sami sobie wmawiamy, że COŚ jest naszą pasją. Bo to takie atrakcyjne. Budzi podziw. Lubimy ten wzrok podziwu skierowany na nas. Bardzo to lubimy. Podbija nam to ego. Szczególnie kiedy jakaś pasja na topie. A czasem jest i tak, że szukamy (super, jeśli szukamy) i nie znajdujemy odpowiedzi na pytanie: „Co kocham i co mnie kręci, tak naprawdę?”. Takie banalne, a takie trudne jednocześnie pytanie. Jak myślisz?
Mieć pasję? Co to znaczy? Mieć to można samochód albo dyplom. Pasją się żyje. Ona przenosi nas w stan, w którym tworząc, pracując i działając, mamy poczucie bycia szczęśliwym, spełnionym. W inny wymiar. Według tego stanu czas się nie liczy. Myślę, że pasja właśnie czasu nie liczy. Nie znosi też poczucia obowiązku, ma alergię na „muszę”. Nie lubi też słowa „poświęcenie”, daleko jej do martyrologii i myślenia w kategoriach, że „poświęcam coś dla czegoś innego”. Ona jest wyborem. Tlenem. Bez niej się duszę. To mój must have. Jeśli to moja pasja, oczywiście. Tak naprawdę. Jeśli nie, to taki fajny dodatek, coś extra, może chwilowa fascynacja, może zainteresowanie albo przerywnik miły po prostu. Czy jest czy go nie ma, przeżyję i będzie mi dobrze.
Pasja ma w sobie wielkość. Geniusz jakiś. Potrzebuje potu i czasu, bo „geniusz to jeden procent natchnienia i dziewięćdziesiąt dziewięć procent potu”. Potrzebuje naszej obecności, uważnej i skoncentrowanej. Bo jak nas nie ma, to pozostaje pusta deklaracja, że „mam pasję”. Kiedyś na rozmowie rekrutacyjnej usłyszałam od kandydata, że jego pasją jest psychologia. Nie przekonał mnie. Powiedział, że przeczytał książkę. Jedną. I bynajmniej nie jest tak, że miarą pasji jest ilość przeczytanych książek. No właśnie, co jest tą miarą? Dla Ciebie? Ja widzę, że pasja nadaje ludziom urzekającą lekkość i siłę. Sprawia, że latają kilka metrów nad ziemią. Pod wiatr nawet. Mnie osobiście taka aura elektryzuje. Hipnotyzuje. To ona sprawia, że ludzie wstają o piątej rano i idą biegać, podejmują ryzyko, chcą więcej i po to sięgają. Konsekwentnie. Mimo że rano leje deszcz, mimo że mają swoje obawy. Z pasją ludziom do twarzy. Taki make-up no make-up. Kiedy opowiadają o tym, co kochają robić, kiedy są w swoim żywiole, twarz im promienieje, a oczy się śmieją. Uwielbiam patrzeć ludziom w te oczy. Z bliska. Ludzie bez pasji inny make-up noszą. I też im ładnie. Nie jest tak, że jeśli nie spotkałem się ze swoją pasją, to żyć nie mogę.
I pewnie, że nie każdy ma pasję. Bo i czy musi? Jak jej nie będzie miał, to czy będzie niepełnowartościowy, ułomny? Nie popadajmy w paranoję. Myślę jednak, że warto potestować. Dać sobie szansę na to, żeby jej poszukać, eksperymentując, próbując, działając. Siedząc i stojąc w miejscu, czekając aż pasja spadnie na nas jak grom z jasnego nieba, raczej się jej nie doczekasz. Warto wyjść jej na przeciw. A co jak już potestuję i dojdę do punktu, że nici z tego? Nic na siłę. Bez przesady. Może czasem odwagi potrzebuje powiedzenie, że nie mam pasji. Kiedy w modzie jest „mieć pasję”. Ktoś powiedział mi ostatnio, że ma zainteresowania, które sprawiają mu frajdę. Bardzo fajny z niego człowiek, żadnym ułomkiem nie jest. Troszczy się o małe rzeczy z wielką pasją. Na co dzień.
A jak Ty masz z pasją? Blisko? Daleko? Jak jeszcze? Dałeś sobie szansę na to, żeby jej poszukać?
Mądrze powiedziane. Czekam na kolejne wpisy, są coraz ciekawsze. 🙂